Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Niee.- kręcę głową.- Przydałaby mi się jeszcze jakaś poduszka pod nogi.- uśmiecham się.- Chciałeś coś ważnego od dyrektorki? Bo raczej prędko nie wróci.
Offline
- Przyszedłem po plan lekcji. Ktoś mnie akurat tutaj skierował. - mówię, rozglądając się wokół.
Offline
- A to ja nie pomogę, jestem tutaj dopiero dwa dni.- uśmiecham się lekko.- Ale myślę, że w sumie mogłabym ci wydrukować plan lekcji z laptopa ciotki i tak cię ciekawie składa, że znam hasło.
Offline
- Haker? - Śmieję się. - Tak w ogóle to jestem Liam. - Zapomniałem, że się nie przedstawiłem. - A ty? - Przez chwilę przyglądam się dziewczynie.
Offline
- Niee, po prostu ma bardzo łatwe hasło i cały czas gada o jakimś wielkim złym.- kręcę głową i zdejmuję nogi z biurka, wygładzając spódniczkę.- Emily.- uśmiecham się.
Wyjmuję z szuflady laptopa a potem wpisuję hasło.
Offline
- Złym? - Marszczę brwi. - No to mnie zaciekawiłaś. - Po raz kolejny tego dnia się uśmiecham.
Offline
- Niestety nie wiem, nic więcej. Słyszałam tylko, że ma tutaj jakąś ekipę wybrańców którzy mają walczyć z jakimś wielkim złym kimś tam.- wzdycham i zaczynam przeglądać zawartość laptopa w poszukiwaniu jakiś planów lekcji.
Offline
Wybrańcy? Ktoś wielki zły? India będzie miała co mi opowiadać.
Po chwili wstaję i podchodzę bliżej biurka, gdy dziewczyna zaczyna drukować plan. Biorę go od niej i uśmiecham się szelmowsko.
- Dzięki. Skoro jesteś tu już od dwóch dni to musiałaś poznać w tym czasie ten budynek. Może zechciałabyś mi go pokazać i mnie oprowadzić? - pytam i robię maślane oczka.
Offline
- Jasne z chęcią ale myślę, że lepiej oprowadził by cię ktoś kto tu dłużej mieszka.- wzruszam ramionami i chowam laptopa na swoje miejsce.
Offline
- A skąd wiesz, że nie wolę twojego towarzystwa? - pytam i przepuszczam dziewczynę, jako pierwszą.
Offline
- Nie wiem, ale praktycznie mnie nie znasz. Widzimy się dopiero pierwszy raz.- uśmiecham się lekko i zamykam gabinet na klucz.- To gdzie najpierw chcesz iść?
Offline
- I nie ostatni. - mruczę, ale nie wiem czy dziewczyna to usłyszała. - Hm... może sale? Choć tak śpieszno mi na lekcje nie jest. - śmieję się. - Prowadź.
Offline
- Oj nie bądź tego taki pewny, że nie ostatni.- mówię cicho i uśmiecham się pod nosem.- Tak więc, tutaj na tym piętrze co jest gabinet dyrektorki są z tego co wiem gabinety pozostałych nauczycieli i innych pracowników szkoły.- stwierdzam.- A piętro niżej są sale lekcyjne.
Offline
- Akademia nie jest taka duża, byśmy nie wpadli na siebie ponownie. - mówię cicho rozbawiony. - A co jest na parterze?
Offline
-A skąd wiesz, że tu chodzę do szkoły? W mieście jest jeszcze jedna szkoła, mogę tutaj mieszkać a tam się uczyć- śmieję się- Jadalnia, jakieś saloniki do rozmów, sala muzyczna i chyba biblioteka.- mówię po krótkim zastanowieniu.
Offline
- Nie wiem. Ale myślę, że tak właśnie jest. - mówię pewny siebie, gdy skręcamy w jakiś korytarz.
Offline
- Nie za dużo pewności siebie jak jednego człowieka?- śmieję się i gdy schodzimy po schodach, zapominam, że jestem w sandałkach na obcasie i się potykam.
Offline
- O nie, nie... - śmieję się, lecz chwila moment poważnieję, kiedy to dziewczyna się potyka. Szybko do niej doskakuję i łapię w pasie, dzięki czemu nie upada. - Nic ci nie jest? - pytam, spoglądaj w jej piękne czekoladowe oczy.
Offline
- Niee,- kręcę głową.- Wszystko dobrze, dziękuję, że mnie złapałeś. Znając moje szczęście pewnie bym sobie coś złamała albo rozwaliła głowę.- oddycham z ulgą.
Offline
Potakuję głową.
- Ale miałaś obok siebie dzielnego rycerza na białym koniu, który uratował "damę w opałach". - Przechwalam się, a następnie parskam śmiechem. Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że wciąż trzymam dziewczynę. Powoli ją puszczam.
Offline
- Gdzie w takim razie zgubiłeś białego konia?- unoszę brew i wygładzam spódnicę.
Offline
Drapię się po karku.
- Ekhem... - odchrząkam. - Stoi za tobą... O, właśnie pogalopował gdzieś. - pokazuję w dal. - I znów będę musiał go szukać. - Udaję zakłopotanego, a jednak chce mi się śmiać.
Offline
- Powodzenia w szukaniu. Dać ci lupę?- śmiej się i potrząsam głową.
Offline
Parskam śmiechem.
- Chętnie, przyda się. (a to nie chodziło o lornetkę? XD) Bez niego już nie będę rycerzem na białym koniu. - Po raz kolejny parskam. Schodzimy po schodach. - Uważaj byś znowu się nie potknęła. - śmieję się, przypominając o wcześniejszym "wypadku".
Offline
- Nie jestem niezdarą, to był jednorazowy wypadek, a to wszystko przez to, że mnie zagadałeś.- śmieję się.- Brakuję ci jeszcze zbroi do bycia rycerzem.
Offline