Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dość stara i niezbyt uporządkowana księgarnia. Ma jednak lepszy klimat, niż wielkie sieciówki. No i o wiele milszą obsługę, która zna już kupujących po imieniu.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Przeglądam książki od dłuższego czasu, nie mogąc się na nic zdecydować. Starsza kobiecina, która tutaj pracuje, chciała mi pomóc, ale odmówiłem. Poprawiam słuchawkę w uchu i przechodzę do kolejnej półki, kucajc, żeby przejżeć książki na dole.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Szukam książki o fotografii. Stoję już w tej księgarni 20 minut i wciąż nie wiem co wybrać... Wzdycham cicho i przenoszę się w stronę innego działu. Zauważam Huntera.
- Um... cześć. - witam się.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Mam wrażenie, że coś słyszę. Rozglądam się i zauważam dziewczynę, która zrobiła mi pogadankę w barze. Zdejmuję słuchawkę.
- Mówiłaś coś do mnie? - Pytam.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Tylko się przywitałam. - wzruszam ramionami i przeglądam półkę z książkami.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- A - mruczę. - No tak. Cześć - witam się,
Zostawiam zdjętą słuchawkę w razie jakby chciała powiedzieć coś jeszcze, bo znowu bym jej nie usłyszał i wracam do oglądania książek.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Szukasz czegoś? - pytam i ściągam jedną książkę z półki.
Ma śliczną okładkę.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Niczego konkretnego. - Wzruszam ramionami, nie patrząc w jej stronę. - Oglądam tylko. A ty?
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Szukam książki o fotografii. - mówię odkładając ją z powrotem na miejsce.
Spoglądam na półkę obok, ale tam nic nie ma.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Może być w dziale artystycznym - stwierdzam krótko i wyciągam książkę "Metro 2033" jakiegoś rosyjskiego autora. Czytam opis z tyłu, który wydaje mi się... intrygujący.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Przechodzę do działu, który znajduje się obok Huntera. Każda książka jest, albo dla początkujących, albo nie ma takiej treści, której ja chcę.
- Chyba skończyły się czasy pisania o aparatach. - mruczę niezadowolona pod nosem.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Unoszę brew, nadal oglądając książkę.
- Gdzieś słyszałem, że fotografię trzeba czuć, a nie znać w teorii - powtarzam słowa mojego brata.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Jeśli chcesz się tym zajmować w przyszłości to przydałoby się trochę podszkolić. - stwierdzam. - Książki są jak taki mini nauczyciel. Zawsze dają jakieś rady...- a że nie mam nauczyciela to zadowalam się nimi.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Poprawiam kapelusz, chodząc pomiędzy regałami z książkami. Wszystko wygląda tak... nietrwale. I bardzo użytkowo. Meble są bardzo mało ozdobione i wszystkie wyglądają tak samo. Skręcam w lewo i wtedy go zauważam. Uśmiecham się złośliwie i postanawiam się nie witać.
- W tym wieku stroję są dosyć... nieformalne, mógłbym rzec. - Dopinam guzik koszuli, który mi się ciągle odpina.
Keith patrzy na mnie zszokowany, a ja dopiero teraz zauważam dziewczynę stojącą obok niego. Kłaniam się przed nią.
- Witam, panienko. Mam na imię James. A jak zwą panienkę? - Uśmiecham się czarująco, ignorując fakt, że mój brat jest jak wryty.
Don't take life too seriously.
You will never get out of it alive.
Offline
Odwracam się.
- Lea. Dzień dobry, panie Jamesie. - kąciki moich ust podnoszą się w górę.
Głosem przypomina Huntera... Wyglądem tak samo. Spoglądam na nich dwóch. Czy to możliwe?
Hunter ma brata...? W dodatku najwyraźniej przenoszącego się w czasie.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Co ty tutaj robisz, James? - Cedzę przez zaciśnięte zęby.
Jeszcze tego brakowało, żeby Anucio dowiedziała się o Jamesie.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Przybyłem cię odwiedzić, K... Hunterze. - Zerkam na Leę i gryzę się w język, zanim zdążę powiedzieć imię brata. I po co ta cała tajemnica? Odwracam się w stronę dziewczyny. - Wybacz mojemu bratu. Zdecydowanie po wojnie brakuje mu ogłady towarzyskiej.
Don't take life too seriously.
You will never get out of it alive.
Offline
- Nic nie szkodzi... - kręcę głową zaskoczona.
Trzymam dłonie zaciśnięte mocno na jednej książce, żeby z wrażenia nie upadła na ziemię.
- Miło pana poznać... - mówię jąkając się trochę.
Nadal w to nie wierzę.
Ostatnio edytowany przez Lea Anucio (2016-07-25 23:47:01)
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Wychodzę - warczę i ruszam w stronę drzwi, wkładając do ucha słuchawkę.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Nawet nie fatyguję się, żeby za nim wołać. Będzie jeszcze czas, aby go znaleźć.
- Ciebie również, panienko Leo - mówię radosnym głosem. Zerkam na książkę, którą trzyma w dłoniach. - Fotografia - mówię nieco zaskoczony. To już nawet robią o tym książki? - Wydaje mi się, że fotografię trzeba czuć, a nie znać w teorii - uśmiecham się lekko.
Don't take life too seriously.
You will never get out of it alive.
Offline
To od niego Hunter słyszał te słowa...
- Niby tak... ale w przyszłości chciałabym mieć pracę związaną z fotografią. Muszę się nieco podszkolić, a póki co nie zanosi się na to, żeby ktoś był w stanie mi pomóc. - mówię patrząc na mężczyznę.
Wydaje się być naprawdę miły. Całkowite przeciwieństwo jego brata.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Chciałbym ci pomóc, Leo, jednak zdaje mi się, że wasze aparaty są zdecydowanie zbyt skomplikowane jak na moją wiedzę - śmieję się.
W ostatniej chwili sprawdzam po raz kolejny, czy ma naszyjnik z kamieniem. No dobrze. Ma go. I do tego rozmawiała z Keithem. Zapewne również ma gen i nie muszę się obawiać w rozmowie z nią o tym wspominać.
Don't take life too seriously.
You will never get out of it alive.
Offline
- Dlatego szukam odpowiedniej książki. - uśmiecham się. - A pan? Szuka jakiejś lektury? - pytam.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Nonszalancko wzruszam ramionami.
- Przyszedłem tylko do K... Huntera. - Muszę się wyzbyć tego nawyku. - Którego, jak możesz zauważyć, tutaj nie ma. - Wzycham. - Ten dzieciak jest strasznie narwany.
Don't take life too seriously.
You will never get out of it alive.
Offline
- Ma dosyć... obojętne podejście do życia.
Odkładam kolejną książkę.
- Chociaż, dużo pewnie przeszedł. - kątem oka patrzę na Jamesa.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline