Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Śmieję się.
- Ja i walka? Staram się tego unikać jak mogę.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- A wyobrażasz sobie mnie walczącą?- unoszę brew a następnie kręcę głową z śmiechem.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Myślę, że okoliczności sprawiają, że trzeba się nauczyć - mówię, mając na myśli misje.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Podobno niedługo ma być jakaś misja.- wzdycham.- Jakiś bal w średniowieczu lub coś w tym stylu.
Offline
Kiwam głową.
- To ta nasza misja. Ale podobno coś się skomplikowało i potrzebują więcej osób. - Patrzę na Megan z powątpieniem. - Wiesz co mamy robić na tej misji?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Ostatnio coś się komplikuję z tymi misjami.- wzdycham.- Wiadomo już co tam będziemy robić?
Offline
Przygryzam lekko wargę.
- Mam nieoficjalne informacje od pana Anucio. - Wzdycham. - Nie spodoba ci się to. Mamy zmanipulować sługusów Demarcusa... Czyli innymi słowy, będziesz musiała flirtować.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Ja i flirt to dwa przeciwieństwa.- wzdycham.- Zbytnio wam nie pomogę, mogę jedynie grać damulkę w opałach która jest niemową i zasłania twarz wachlarzem.- śmieję się.
Offline
- Mniej więcej o to chodzi. Przynajmniej możesz odwracać jego uwagę. - Śmieję się.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Postaram się ale to mi się raczej baardzo nie podoba.- wzdycham.
Offline
Uśmiecham się, choć nie jest mi do śmiechu.
- Damy radę. Przynajmniej nie będziemy musiały walczyć.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Matko jak oni sobie wyobrażają podrywanie facetów przez dziewczynę która się ich boi.- przewracam oczami.- Montrose jest wstrętna.
Offline
PRzechylam lekko głowę.
- Tak, masz rację - mówię i ziewam. - Kurczę. Chyba wrócę do spania.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Dobranoc, ja też powinnam się położyć już.- uśmiecham się i zaczynam poszukiwać piżamy.
Offline
Moje ubrania nadal są całkiem nieźle przemoczone, choć nie cieknie już noga z nogawki na ziemię. Przynajmniej nie zostawiam już mokrych śladów, jak po ulicy.
Wchodzę do pokoju i zauważam Megan. Kurczę. A myślałam, że tym razem jej nie będzie. Pewnie ma ze mnie niezły ubaw, gdy widzi mnie w takim stanie.
- Cześć, Meg! - Rzucam radosnym głosem, jakby nic się nie stało.
Zawsze tak mówisz, pierdoło.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Hej.- uśmiecham sie lekko i spoglądam na nią zza książki. Chyba zaczęło padać.Patrze na okno ale tam nie ma ani kropli deszczu.- Padało?- pytam by sie upewnić.
Offline
Kręcę głową, czując, że robię się czerwona.
- Nie. Poszłam nad jezioro zaraz po misji. Musiałam się nieco... - waham się, szukając słowa - ...odstresować.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Kiwam głową.- Wygodnie sie pływa w ubraniach?- pytam starając sie powstrzymać śmiech.
Offline
Wzdycham i zdejmuję z siebie koszulkę, sięgając po ręcznik i opatulając się nim.
- Nawet nie mów. To było kompletnie z zaskoczenia. Nawet się nie zorientowałam, kiedy mnie wrzucił do wody. - Chichoczę. - A teraz... - Patrzę żałośnie na moje mokre spodnie, które również zdejmuję i obwiązuję się mocniej ręcznikiem.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Wrzucił? Czyżbyś tam była z którymś z naszych przystojniaków?- marszczę brwi.-Obstawiam Huntera.- uśmiecham sie
Offline
Kurczę.
- Dlaczego obstawiasz Huntera? - Pytam, zamiast odpowiedzieć, nieco zdziwiona jej reakcją.
No bo... Hunter nie lubi nikogo, prawda? To znaczy... tak wszyscy myślą. Jak mogła się domyślić?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Hmm ostatnio chyba spędzacie razem dużo czasu skoro wtedy usnął u ciebie na łożku.- stwierdzam. - Ale tez może to bo Adrien bo chyba niedawno o nim mówiłyśmy.
Offline
Chichoczę na samo wspomnienie o Adrienie i na myśl o tym, jak absurdalny to pomysł. Choć... to by do niego pasowało.
- Z Adrienem tylko upijam się w barach. - Widzę zaskoczoną minę Megan. Nienawidzę alkoholu. Przez mamę. - To było wino i... jakoś tak miałam zły humor... - Macham ręką.
Narzucam na siebie za luźny t-shirt po tacie i siadam na łóżku obok Meg.
- Tamto z Hunterem było... przez przypadek. - Ściszam głos. - Zobaczył moje blizny.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Upijanie w barach zupełnie mi do ciebie nie pasuje. Ale do niego za to bardzo. Jestem ciekawa czy jakby kaktus sie ruszał i był kobietą to Adrien by do niego zarywał.- stwierdzam.- Jak to sie stało ze zobaczył twoje blizny?
Offline
Zaciskam lekko usta. Nie mogę jej powiedzieć o tym, że mnie przepraszał. Bo wtedy będzie pytała, za co. Za nic w świecie go nie wydam.
- Musiał mi coś powiedzieć. Przebierałam się, a on zapukał do drzwi. Myślałam, że znowu przypadkowo zapukałaś, zamiast wejść normalnie i powiedziałam, żebyś weszła... No ale to nie byłaś ty, jak się domyślasz.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline