Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 7 8 9
Zerkam na nią i śmieję się lekko.
- Faceci. Ich się nie da zrozumieć.
Siobhan siada mi na ramieniu i przechodzi po karku na drugie, tylko po to, by wskoczyć na ramię Meg. Przewracam oczami rozbawiona.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Dlatego sie z nimi nie zdaje a sporadatycznie od nich uciekam ile sił w nogach.- uśmiecham sie i spoglądam na ptaka.- Pamiętasz ile czasu musiało minąć by mnie polubiła?- wskazuje na ptaka.
Offline
Uśmiecham się lekko, głaszcząc Siobhan po karku.
- Sporo. Strasznie się wściekała na moja matkę, dlatego nikomu nie ufała. - Robię strasznie głupią minę. - To zabawne, jak zadziobuje ludzi, którzy przychodzą tu po raz pierwszy.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- To nasz taki swojego rodzaju pies obronny.- śmieję się.- Zadziobię na śmierć jak ktoś by się na przykład tutaj skradał by nam zrobić jakiś kawał.- kręcę głową.
Offline
Kiwam głową. Uśmiecham się słabo.
- Chyba się położę. Ta misja... - Krzywię się. - Niezbyt dobry pomysł.
Podnoszę się z łóżka Megan, zabierając ze sobą papugę.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Doobranoc Hunter, na noc. Najlepiej bez koszulki.- uśmiecham się,.
Offline
Wchodzę do góry i kładę się do łóżka.
Przygryzam wargę. To... nie było śmieszne. Sama nie wiem, o co właściwie tutaj chodziło. Chciałabym wiedzieć. Kręcę lekko głową, roztrzepując przy okazji włosy na poduszce.
Nie mogę teraz o tym myśleć. Zamykam oczy.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
A czasy, w których życzyło się Adrienów na noc minęły.____.
Offline
Matko nie rozumiem mojej babci. Nagle znalazła mi chłopaka i umówiła mnie z nim na randkę. A pomagała jej w tym oczywiście moja ukochana dyrektorka. Cholera! Gorzej być nie było. Nigdy nie pije. Ale tym razem musze. Tylko jeden łyczek i koniec... Na szczęście nadal znam hasło do szafki z trunkami Montrose. Podała mi je kiedys jak mojej babci było potrzebne wino a tej starej małpie nie chciało sie ruszyć dupy. Biorę z tej szafki wino chyba najdroższe i jakis przeźroczy płyn. Ciekawe co to...
Po jakiejś godzinie wypijam pół butelki wina i kilka kieliszków tego dziwnego gorzkiego czegoś. Matko mocne to było, szumi mi w uszach i ledwo chodzę. Jestem całkowicie nawalona i mam ochotę sie zabawić. Idę do pokoju 206.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 7 8 9