Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Tutaj odbywają się wszystkie apele, różne ważne ogłoszenia i rozpoczęcia i zakończenia roku
Offline
Cicho wchodzę do audytorium, a razem ze mną Fadi i Shahnaz. Poprawiam szybko koszulę (http://www.polyvore.com/saif/set?id=199539221) i siadam w ostatnim rzędzie pod ścianą jak najbardziej w rogu. Sokół siada mi delikatnie na ramieniu, a czarny kot układa się pod nogami. Wzdycham i sprawdzam zegarek. Jeszcze kilka minut.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Ubrany w zwykły, czarny garnitur wchodzę na salę. Praktycznie nikogo jeszcze nie ma. Uśmiecham się nieco do Madame Montrose i siadam z tyłu.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Wchodzę powoli do audytorium i siadam w pierwszym rzędzie. Znów to samo.
There were grammatical errors even in his silence.
Offline
Wchodzę szybko do sali. Siadam jak najdalej od wszystkich nauczycieli. Wolę mieć to juz za sobą.
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Offline
Zaciekawiona rozglądam się po pomieszczeniu. Mam na sobie czarną spódnice z wysokim stanem i koszulę. W rozpuszczone włosy wpięłam ozdobną spinkę z akwamarynem. Siadam w pierwszym rzędzie.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Weszłam jako jedna z pierwszych uczennic do sali i zajęłam miejsce w środkowym rzędzie wygładzając koronkową sukienkę. Według babci dzisiaj apel ma być jakiś wyjątkowo ważny i mam jej wszystko opowiedzieć oraz przez ten apel ma dużo pracy.Ciekawe o co chodzi...
Offline
Szukam wzrokiem Miguela. Jak zwykle usiadł pewnie w tyle. Poprawiam fałdy czarnej sukienki i siadam przed nim.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Ostatni? A nie, tym razem mi się udało. Siadam pod oknem i przewracam oczami. Nie wiem, kto wymyślił apele, ale bynajmniej daleko mu do inteligentnego.
Offline
Wchodzę na salę, rozsyłając uśmiechy na lewo i prawo. Witam się z paroma osobami, po czym rozglądam się po audytorium.
"Taka jesteś urocza, szmato."
Zauważam Megan, podchodzę szybkim krokiem i siadam obok niej.
- Cześć, Megan! - Witam się z nadmiernym entuzjazmem.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Wchodzę do sali ze słuchawką w jednym uchu. Fantastycznie. Coraz nas więcej. Witamy nowe roczniki. Stare roczniki jeszcze nie odchodzą. Czego więcej chcieć? Może skoczyć z Mostu Londyńskiego?
Siadam na samym końcu sali i zdejmuję skórzaną kurtkę. Wszyscy są tacy... uroczy. Radośni. Pięknie ubrani.
Niech to się skończy.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Cześć.- powiedziałam cicho, delikatnie się uśmiechając. Eileen, moja babcia, Madame Montrose i nauczyciele to były jedyne osoby do których się odzywałam.
Offline
- Jak samopoczucie? - Pytam wesoło.
Mam ochotę się schować.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Wspaniale, prawda? - pytam ją cicho.
Ludzi jest coraz więcej. Nic tylko czekać na przemowę i wrócić do pokoju.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Tak jak zawsze, bez zmian.- wzdycham i silę się na uśmiech.- A jak tam u ciebie?
Offline
Przewracam oczami.
- Cudownie. Jeszcze tylko brakuje waty cukrowej do przesłodzenia. - odwracam się do niego. - Nie powinieneś już zachowywać się jak profesor i upomnieć mnie? - przechylam głowę w inną stronę.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Fantastycznie. - Roześmiałam się cicho. Jejku, jaką ja jestem dobrą aktorką. - Pojechałam z Anną na wakacje nad ocean. - Uśmiecham się. - Ale lepiej będę cicho, bo Madame Montrose może przyjść w każdej chwili.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Weszłam powolnym spokojnym krokiem do audytorium karcąc wzrokiem uczennice w zbyt skąpych i obcisłych spódniczkach lub z zbyt ogromnym dekoltem. Zajęłam swoje miejsce przy mikrofonie na podium.
Offline
Jak zwykle spóźniony wbiegam do audytorium z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Kłaniam się teatralnie w pół i poprawiam czapkę. (http://www.polyvore.com/diangelo_deon/set?id=199541625) Rozwalam się na krześle w pierwszym rzędzie i spoglądam niewinnie na Madame Monterose.
Just don't care
Offline
- Wystarczająco razy cię już upomniałem. Jesteś bardziej opanowana ode mnie siostrzyczko. - przestaję mówić i zaczynam wpatrywać się w innych uczniów.
Coraz więcej nowych twarzy.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Większość ludzi cichnie i wpatruje się w Madame Montrose. Cudownie. Zacznijmy przedstawienie w roli głównej z kobietą, która ma się conajmniej za Margaret Thatcher.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Spoglądam na chłopaka, który właśnie wszedł do audytorium i usiadł obok mnie.
- Efektowne wejście. - mruczę pod nosem.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- To dopiero początek przedstawienia. - odwracam się do tyłu. Profesor "Mógłbyś być moim prawnukiem" już siedzi ze swoim zoo. Wygląda na znużonego.
Just don't care
Offline
Mimowolnie się uśmiecham i kiwam głową.
- Masz jakiś plan? - unoszę pytająco brew. - Czy po prostu masz ochotę coś odstawić? - dopytuję rozbawiona.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Wbiega spóźniony Di. Tym razem na niego padło.
-Wiedźma próbuje zabić cię wzrokiem- uśmiecham się kpiąco
Offline