Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
- To drugie. Ale trzeba poczekać. - uśmiecham się chytrze. Odwracam się do Adriena. - Bywa. Niech próbuje.
Ostatnio edytowany przez DiAngelo Deon (2016-05-30 20:35:29)
Just don't care
Offline
Bawię się bransoletką na nadgarstku. Czasem ciężko jest się dogadać z Megan. Mało co mówi.
Ale co ja bym robiła, gdybym nie była aktoreczką?
Podobało mi się nad oceanem z moją opiekunką z Akademii. Mogłabym tam siedzieć godzinami. Szkoda, że musiałyśmy wracać.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Patrzę do przodu. No tak. Uczniowie z drugiego roku. Powiedziałbym coś, ale po co skoro kochana Madame i tak zanudzi ich wszystkimi regułam. Zamiast tego zaczynam po prostu gapić się w ścianę.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Piorunuję wzrokiem chłopaka który się spóźnił, a potem tylko przewracam oczami, w końcu to DiAngelo, on się nigdy nie zmieni, nigdy nie nauczysz go etykiety.
- Witajcie moi drodzy w nowym roku szkolnym.- gdy się odzywam wszystkie rozmowy milkną.- Ten rok będzie dla nas wyjątkowy pod wieloma względami.- stwierdzam i dalej kontynuuje paplaninę o posiadaniu jeszcze lepszych wyników niż w ubiegłym roku. Mówię kilka słów o historii Akademii specjalnie dla nowych uczniów oraz ze wszyscy, którzy ją skończyli byli wybitnymi jednostkami.- A na koniec chciałabym abyście serdecznie gromkimi brawami powitali naszą niepowtarzalną kadrę nauczycielską.- klaszcze w dłonie i kończę swoje krótkie trwające jedynie 40 minut przemówienie.- Zanim wyjdziecie proszę o zostanie następujących uczniów i profesorów.- czytam listę 12 wybrańców.- Przy wyjściu zostaną wam rozdane plany lekcje.
Offline
Unoszę brew. Wybraniec? No no. Zawsze wiedziałem, że jestem wyjątkowy. Ale raczej, że jestem wyjątkowo gburowaty.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Prycham na całą salę i przyglądam się garstce, która została. Cóż za Elita. Przewracam oczami. To będzie cudowny rok.
Just don't care
Offline
Przechylam lekko głowę i zostaję na swoim miejscu. O co w tym wszystkim chodzi? Wzdycham cicho. Chciałabym już iść spać.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
W sumie to ona jest nawet zabawna. Jest cholernie poważna, nawet gdy mówi o tym, że na śniadanie będzie jogurt. Jakby od tego zależały losy świata. Wykrochmalona każe kilku osobom zostać na sali. Jestem ostatni na liście. Co takiego znowu chce nam zarzucić? Rozglądam się po sali i dostrzegam Małe Aniołki. Chyba jednak nie chodzi o nieposłuszeństwo...
Offline
Wspaniale. Cudownie. Do dupy. Oglądam się wokół siebie. Trochę mało nas... Wstaję z siedzenia i idę usiąść na przodzie razem z Miguelem.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Bębnię palcami o krzesło. Trochę mi się spiesz. Możemy już kończyć?
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Siadam na przodzie razem z Leą. Jest jak zwykle dziwnie spokojna. Dostrzegam zanjome twarze. Eileen, Megan, Hunter... i DiAngelo. Ten co się spóźnia. Uśmiecham się pod nosem i z rozbawieniem spoglądam na siostrę.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Od teraz co dotychczas znaliście się zmieni.- wzdycham.- Jesteście grupą wybrańców według przepowiedni kręgiem dwunastu.- spoglądam na każdego z osobna.- Nie sądziłam, że dojdzie do tego tak wcześnie, ale niestety doszło Demarcus się uwolnił, mroczne czasy się zbliżają moi kochani.- mówię z autentycznym przejęciem.- I tylko wy możecie nas uratować, to wasze przeznaczenie.- mówię z grobową powagą.- Więcej na temat tej sytuacji opowie wam profesor Saif którego proszę od zabranie teraz.- odsuwam się od mikrofonu.
Offline
Marszczę brwi niemalże niezauważalnie, nadal się uśmiechając.
Jaki wybraniec? Jaka przepowiednia? Nie nadaję się do tego. Nie mogą mi kazać tego zrobić.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Podnoszę się cicho z końca i idę w stronę podestu, a za mną Fadi i Shahnaz. Zatrzymuję się, jednak nie wchodzę na podest. Shahnaz znowu uczepia się mojego ramienia i razem z Fadim dumnie spoglądają w tłum. - Drugiego września 1666 roku Demarcus był u pełni władzy. Co poniektórzy mogą kojarzyć tą datę z wybuchem pożaru w Londynie. To jego sprawka. Ja oraz profesor Cumberkin i dziesięcioro innych wybranych powstrzymaliśmy go. Niestety udało mu się uciec po 350 latach. Znów dąży do tego samego. - mówię, starając się jak najbardziej to skrócić.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
A my mamy pewnie go powstrzymać. Bla, bla, bla... Przyjęte do wiadomości. Czy można już wstać?
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Zgłaszam się, po czym zaczynam mówić.
- Czyli... jest zły... rozwalił Londyn i podróżuje w czasie? To taki... - Marszczę brwi. - ...Vandal Savage?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Wybucham śmiechem. - Oczywiście. A przed tobą stoi starożytna wersja Ripa Huntera. Czujesz się zaszczycona?
Just don't care
Offline
- Mam znowu walczyć. I to walczyć z podróżującą w czasie wersją Hitlera. Fantastycznie - mruczę pod nosem.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Parskam śmichem ale zaraz nakrywam dłonią usta i uspokajam się.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Wybucham śmiechem.
- Żebyś wiedział. Jejku, zawsze chciałam poznać Ripa Huntera - mówię pogodnie.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Kiedy zaczną się treningi i misje? - unoszę brew.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Mnie bardziej interesuje Black Canary. Albo Captain Cold. - uśmiecham się jak głupi.
Just don't care
Offline
Marszczę brwi. Naprawdę? Bardziej świergotliwym głosem nie mogła tego powiedzieć?
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Przyglądam się temu wszystkiemu zainteresowany. Z nudów siadam na podeście. Fadi biegnie w tłum uczniów, strasząc część z nich.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Mogłabym w zasadzie wstać i wyjść stąd, ale wtedy zwróciłabym swoją uwagę. Nie pozostaje mi nic innego oprócz siedzenia i gapienia się w "Elitę".
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna