Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Jedyne kino w miasteczku. W weekendowe wieczore jest dosłownie oblegane.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Miałam się uczyć... Ale już nie mam do tego siły, a kiedy zobaczyłam, że już grają w naszym kinie " Snowpiercer" bez zastanowienia opuściłam akademik.
Kiedy jestem już pod kinem jest sporo ludzi. W sumie dziś jest piątek, a film jest parę dni po premierze.
Staje w kolejce po bilet i na chwilę zdejmuję słuchawki z uszu, rozglądam się i wsłuchuję w rozmowy po czym znów wracam do słuchania muzyki. Przenoszę ciężar ciała z prawej nogi na lewą i podryguję w rytm muzyki.
Co chwila ktoś mnie potrąca łokciem, a jeden koleś wepchną się przedednie, a potem tłumaczył, że mnie nie zauważył. Miałam ochotę wydrapać mu oczy.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Wchodzę do kina i aż się dziwię, gdy widzę tłum ludzi. To dziwne, jak na Eastbury. Cóż... w sumie kino to jedno z niewielu miejsc, gdzie można tu pójść.
Rozglądam się po tłumie i już mam iść w stronę sali, gdy zauważam w kolejce znajomą twarz. Podchodzę do blondynki stojącej w kolejce.
- Hej. Ty jesteś Lena Hall, prawda? - Witam się z uśmiechem.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Widzę przed sobą wysoką dziewczynę. Chyba coś do mnie mówi.
Zdejmuję słuchawki i zawieszam je na szyi.
- Przepraszam nie słyszałam - mruczę, przyglądając się. Marszczę brwi. - Kojarzę cię ale... - mówię przeciągle i rzucam jej przepraszające spojrzenie.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Wyciągam w jej stronę dłoń.
- Eileen Fields - przedstawiam się. - Też chodzę do Akademii, więc pewnie stamtąd mnie kojarzysz. I może z początkowej przemowy Montrose do wybra... - O nie. Przecież ona została z tego wszystkiego wycofana. Głupia Eileen! Uśmiecham się niezręcznie. - Przepraszam.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Kręcę głową.
- Spoko. - macham zbywając jej słowa ręką. - Lena - mówię ściskając jej dłoń lecz po chwili zamieram.
Cholera miałam nie rozmawiać z Wybrańcami.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Marszczę brwi.
- Coś się stało?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Emm... - waham się chwilę. - Montrose się na mnie uwzięła. - Przewracam oczami i puszczam jej dłoń. - Tak jak by... - Przełykam ślinę. - Mam zakaz rozmowy z wami. Znaczy z Wybrańcami - przyznaje się i wzdycham.
Kolejka się przesuwa wiec robię dwa kroki do przodu.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Marszczę brwi jeszcze bardziej. Zabroniła jej rozmowy z kimś? Bo... co? Przecież to jest okropne. Nie może zabraniać takich rzeczy.
Macham ręką.
- Montrose się nie dowie. Jak coś to zwalisz na mnie. Zawsze łagodzę konflikty. - Śmieję się. - Poza tym nie ma prawa dawać ci takich kar. Dosłownie. Dyrektor nie ma prawa w taki sposób ograniczać twoich kontaktów. A tym bardziej poza Akademią.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Wzruszam ramionami.
- W sumie masz rację. - Uśmiecham się. - Na co się wybierasz? - Pytam.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- Snowpiercer - mówię. - Takie trochę moje klimaty. A ty?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Klaszcze w dłonie.
- Moje właśnie też - mówię trochę za głośno ale się tym nie przejmuję. - Też mam zamiar się na to wybrać... No chyba, że wykupią mi wszystkie bilety. - Kręcę głową z krzywym uśmiechem.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Pstrykam palcami.
- Serio? To dobrze się składa! - Widzę zdziwioną minę dziewczyny i dodaję. - Kupiłam wczoraj bilety. Chciałam namówić na film Meg, ale mi się nie udało. W sumie, nie wiem co ja sobie myślałam, zapraszając ją akurat na to.
Wyciągam oba bilety z torebki i macham nimi przed twarzą Leny.
- To co? Piszesz się?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Uśmiecham się szczerze.
- Jasne. - Wychodzę z kolejki. Czuje na sobie spojrzenie kolesia za mną, a kiedy się odwracam nawet nie próbuje ukrywać tego, że się gapi. Przewracam oczami. - Oddam ci kasę - mówię kiedy wchodzimy do pomieszczenia.
Od razu ogarnia mnie zapach popcornu, soli i masła oraz głośne rozmowy i śmiechy.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- Powiedziałabym, że nie trzeba, ale w sumie przydadzą się pieniądze. - Śmieję się.
Wyszukujemy swoje miejsca i zajmujemy je.
- Znajomy był już na tym. Podobno końcówka powala - mówię nieco sceptycznie.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Śmieje się cicho.
- Niedługo się przekonamy. - Zacieram ręce.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Wzdycham.
- Mam nadzieję, że nie przesadzą z reklamami...
Ludzie wchodzą do sali i światła zaczynają gasnąć.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Kiedy zaczyna się seans wszystkie rozmowy milkną.
Film mija tak szybko, że kiedy pojawiają się napisy końcowe nie mogę uwierzyć, że już koniec! Kręcę głową.
- Cooooooo?! - Pytam przeciągle zerkając na Eileen. - Nieee... - Jęczę. - To koniec? - Rozglądam się z nadzieją, że to żart. Widzę jednak, że ludzie powoli opuszczają miejsca ale ja nie mam zamiaru się ruszyć. - Edgar... - jęcze i znów kręcę głowa.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Wpatruję się tępo w ekran.
- Ale... W sensie, że.... To znaczy... Edgar... I on wtedy... JAK?! - Mówię ostatnie słowo trochę za głośno, a ludzie patrzą na mnie jak na debilkę.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Wzdycham. Potrzebujemy chwili aby przestać bełkotać bez sensu pojedyncze słowa.
Kiedy wychodzimy na świeże powietrze na dworze zrobiło się już ciemnawo.
- To był świetny film - powtarzam chyba po raz setny.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- Ta... Edgar... - Mruczę pod nosem.
Śmieję się.
- Matko. Nie sądziłam, że to będzie takie mocne.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Ja właśnie też... - Uśmiecham się lekko. - Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć - mówię. Zerkam na zegarek. - Nie jest jakoś strasznie późno... Może się gdzieś przejdziemy? Bo jeśli znów zostanę sama to podręczniki zaczną się o mnie upominać... - Wzdycham.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Marszczę brwi.
- Czego się właściwie uczysz? Myślałam, że dobrze ci idzie.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Sama nauka... Tak. Praktykowanie... Gorzej. - Wzruszam ramionami. - Potrafię przenieść się maksymalnie kilka lat w tył. - Marszczę nos.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Uśmiecham się.
- Teorią tego nie wyćwiczysz. Musisz praktykować... - Zastanawiam się chwilę. - Montrose zabroniła wybrańcom cofania się w czasie, prawda?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline