Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Pukam do pokoju Miguela. Sprawdzam godzinę na zegarku i czekam aż otworzy. Jeśli nie otworzy to po prostu sama to zrobię. W końcu po coś dostałam te klucze. Ale ciekawi mnie jego reakcja, kiedy zobaczy mnie w stroju z powstania...
Ostatnio edytowany przez Lea Anucio (2016-06-05 10:10:55)
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Słyszę pukanie. Zaspany, wstaję i idę otworzyć. Przed moimi oczami staje Lea w stroju z powstania... Ona nigdy się mnie nie posłucha.
- Nie mów mi, że byłaś na pierwszej misji. - otrząsam się. - Mówiłem ci żebyś poszła do drugiej, albo trzeciej. Tam jest zbyt... - przerywa mi.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Wiem. - patrzę na niego. - Ale zrozum, nie mam już pięciu lat. Tak? - pytam.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- To było pytanie retoryczne? - przecieram oczy. - Lea, wiesz dobrze o tym, że jesteśmy sami. Nie mamy nikogo prócz siebie. Błagam cię, nie pakuj się w kłopoty.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Zastanawiam się czy powiedzieć mu o tym nożowniku... Lepiej nie. Przegryzam wargę.
- To też wiem. Ale przecież samo przenoszenie się w czasie jest niebezpieczne. Same misje i sam Demarcus to niebezpieczeństwo. I gdzie ty widzisz nie pakowanie się w kłopoty? - pytam i wchodzę do pokoju. - Potrafię uważać na siebie. - kładę głowę na jego ramieniu.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Jesteś czasem bardziej opanowana ode mnie. - odgarniam włosy z jej twarzy. - Lucia byłaby z ciebie dumna. - uśmiecham się lekko.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Nie wiem co odpowiedzieć.
- Ale wtedy... nie zostawiłeś mnie z nim. To z ciebie powinna być dumna. Możliwe, że byłabym jedną nogą w grobie, gdybym została w Berlinie. - ściągam z głowy beret i kładę go na kolanach.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Sam nie wiem co mogę powiedzieć... w końcu po dłuższej chwili wydobywam z siebie głos.
- Byłaby z nas obu dumna. - wbijam wzrok w podłogę.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Kiwam głową.
- Chciałabym się przenieść do przeszłości. Zobaczyć ją znowu. - mówię.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Wiem. Też bym chciał. - mówię. - Ale znasz wiedźmę Montrose. Ostatnio z nią rozmawiałem.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Gdybym mogła to już dawno bym strzeliła jej kulką w głowę. - przewracam oczami. - Co ci mówiła?
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Dała mi jasno do zrozumienia, że nie żywi do mnie sympatii. - uśmiecham się. - To co zwykle.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Wiesz dobrze, że możesz przecież iść do innej akademii uczyć. Mi nic nie będzie, a poza tym wtedy nie będziesz się narażać. - mówię.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Mam cię zostawić samą? Żartujesz sobie. A teraz idź lepiej do swojego pokoju spać. Jest już późno. - patrzę na zegar.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Dobranoc, nadopiekuńczy braciszku. - przytulam go i wychodzę.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Pukam do drzwi i czekam aż Miguel otworzy. Mimo, że nie chcę z nim porozmawiać to muszę to zrobić...
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Mówię "Proszę" sprawdzając prace uczniów. Wstaję i odnoszę je do szuflady, czekając aż osoba wejdzie.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Wchodzę do pomieszczenia, patrząc się na mężczyznę.
- Chciałeś podobno porozmawiać. - mówię ciszej, przygotowując się aż zacznie robić mi wykład.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Lea? Świetnie. Dziewczyna siada na krześle, a ja stoję jak głupi. Zaczynam chodzić, wymyślając o co mógłbym ją zapytać.
- Nie powinnaś się z nikim teraz spotykać. - mówię wreszcie. - Wiesz dobrze, co sądzi o mnie Montrose. A poza tym... naprawdę Vesputti? On jest nieodpowiedzialny. Powinnaś... - przerywa mi.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Z jednej strony wizja Montrose mnie przeraża, ale z drugiej...
- Mam siedemnaście lat. Siedemnaście. Nie będziesz mnie przez cały czas pilnował. - kręcę głową. - W dodatku... to nie jest nic złego.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Nic złego? Lea, on zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Pamiętasz co było z poprzednim? Przysięgałaś sobie, że się nie zakochasz. Mi też. Dopóki nie wyjedziesz z tej Akademii, nie chcę żebyś się zakochiwała. Wiem, że to nie jest proste, ale zrozum, tak będzie lepiej. - patrzę na nią poważnie.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- To wszystko co miałeś mi do powiedzenia? - pytam. - Czy jest jeszcze coś?
Wiedziałam, że będzie tego chciał. Pamiętasz tego chłopaka? Był podobny, a potem wbił ci nóż w plecy.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Jesteś mądra, Lea. Wiesz co powinnaś, a czego nie. Przemyśl to co ci powiedziałem. Podejdź do tego logicznie. Nie sercem. - unoszę brew i siadam z powrotem przy biurku.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Nigdy się nie zakochałeś. - mruczę pod nosem. - Nigdy nie próbowałeś. Masz do tego całkowicie inne podejście. - mówię coraz ciszej.
Wątpię czy mnie słyszy, choć mogłabym mu to wykrzyczeć.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline