Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pojawiam się w jakiejś kamiennej sali. Rozglądam się zaciekawiony, a obok mnie pojawia się Saif.
Wish we could turn back time
Offline
Otwieram oczy. Wampirzyca już jest. Kłaniam się bez słowa.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Jest wieczór? Muszę porozmawiać z Miguelem... Nie patrzę się na tą babę, tylko od razu idę po schodach w stronę pokoju brata.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Dobry Jezu, ci uczniowie wcale nie mają manier, zdecydowanie trzeba zwiększyć lekcje etykieta. Najpierw jedna wybiega a potem drugi trzaska drzwiami, a trzecia wychodzi bez słowa. Przewracam oczami i widzę Saifa z nieznanym mi młodym chłopakiem.- Dobry Wieczór Saifie, mogłabym wiedzieć kim jest nasz nowy gość którego przyprowadziłeś?
Offline
*wychyla sie zza drzwi i wystawia srodkowy palec*
- SPIER*****!
*wychodzi*
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Zostaję ja i Saif. Nie za bardzo wiem, co mam robić. Zamiast tego sprawdzam kieszeń, a po chwili wyjmuję z niej rudego kotka. Uśmiechem się. - Bastian. - głaszczę zwierzę.
Wish we could turn back time
Offline
- Jonas. Brakujący dwunasty. Lena okazała się twoim kolejnym złym wyborem. - zauważam spokojnie.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
-Nie tyle co złym wyborem, co złym odczytaniem przepowiedni. Rozszyfrowanie tożsamości dwunastego wybrańca było najtrudniejsze i nie miałam 100 %, że to akurat Lena- stwierdzam.- Pogadamy na temat powodzenia waszej misji jutro rano w moim gabinecie a teraz jako, że jest bardzo późna godzina, wrócę do swojego apartamentu.
Offline
- Nie pogadamy. Mam zajęcia. - wzruszam ramionami. - Jonas, chodź ze mną.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Dobra. - wzruszam ramionami i podnoszę plecak - Chodźmy.
Wish we could turn back time
Offline
Szybkim krokiem wchodzę do podziemii i zaczynam szukać wzrokiem chronografu. Podchodzę bliżej.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Zaraz po skończeniu ostatniej lekcji pędzę do pokoju, szybko przebieram się w leginsy i nieco za dużą szarą koszulkę z nadrukowaną cyfrą 53 i biegnę do podziemi.
Kiedy w końcu jestem na miejscu łapczywie łapie powietrze. Rozglądam się z nadzieją, ze nauczyciela jeszcze nie ma...
- Dzień dobry... - Mówię widząc Anucio. - Przepraszam za spóźnienie.
Sztywniaczka jak by wiedziała, ze się spieszę i przeciągała ostatnia lekcję. Myślę ale tego już nie mówię.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- Nic nie szkodzi. - odpowiadam. - Wiesz jak się przenosić w czasie czy masz z tym drobne problemy?
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Yhm... - mruczę. - Nie... - mówię przeciągle. - Raczej nie. - Przymrużam jedno oko. - Największy problem jest z odległością. Maksymalnie kilka lat wcześniej.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- Rozumiem. - mówię. - Na początek musisz skupić swoje myśli na jednym, konkretnym miejscu w danej epoce. Później skup się na niej całej. Przypomnij sobie co o niej wiesz. Różne szczegóły, czy fakty które pamiętasz będą bardzo przydatne. Później spróbujemy przenieść się w czasie do Antyku, a teraz przypomnij sobie wiadomości z historii o nim. - patrzę na dziewczynę.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Krzyżuję nogi i siadam na zimnej posadce. Zamykam oczy.
Próbuję sobie przypomnieć wszystko co pamiętam o Antyku. Lubie historię. Ale Antyk nie jest moją mocną stroną.
Wzdycham i skupiam się na zadaniu.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Milknę i obserwuję Lenę. Musi się skupić na tym zadaniu. Nie może się poddać, a potem ulec Montrose. Czekam aż przypomni sobie wszystkie wiadomości i będziemy mogli iść do garderoby.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Kompletnie odpływam.
Kiedy otwieram oczy nie jestem w stanie określić ile czasu minęło. Minuta? Dziesięć? Piętnaście?
Anucio stoi opary o ścianę i obserwuje mnie.
Widzę w jego spojrzeniu pytanie: Gotowa?
Kiwam głową odpowiadając na nie potakująco. Powoli podnoszę się do góry i otrzepuję spodnie.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- W takim razie, musimy się udać do garderoby. - stwierdzam, po czym wchodzę po schodach do kolorowego pomieszczenia.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
PO GARDEROBIE
Powoli schodzimy na dół po schodach.
- Denerwuje się - myślę lecz po chwili uświadamiam sobie, że powiedziałam to na głos.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- Chyba już wiem, czemu nie udaje ci się przenosić daleko w czasie. Nie denerwuj się. - kładę dłoń na jej ramieniu. - Nie masz czego. Po prostu skup się na tym co ci powiedziałem, a wszystko wyjdzie. - uśmiecham się i podchodzę do chronografu.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Kiwam głową przyjmując jego słowa do wiadomości. Milczę.
Staję obok nauczyciela.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
- Włóż palec do chronografu i nie pozwól zwieść się złym myślom. Dobrze? - pytam.
Ostatnio edytowany przez Miguel Anucio (2016-06-10 18:40:38)
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Znów mam zamiar nic nie mówię ale wydaje mi się, że słowa pomogą mi się przygotować.
- Dobrze - mówię. - Wyjdzie.
Chyba wyjdzie. Mówię w myślach.
"Jeśli spędzasz życie na czekaniu na burzę, nigdy nie nacieszysz się słońcem."
Offline
Kiwam głową.
- W takim razie zaczynaj. - mówię i się trochę odsuwam.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline