Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pierwsza misja wybrańców.
Offline
Przenoszę się na miejsce i od razu niemalże się krzywię. Wojna. Nienawidzę jej. A jednocześnie... Czuję, że tutaj przynależę. Opieram się o murek i czekam na resztę.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Docieram na miejsce i próbując utrzymać równowagę potykam się o coś i ląduje na pupie. Robię się od razu cała czerwona. Cudownie..
Offline
Podaję rękę Megan.
- Zdarza się - kwituję.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Ląduję na trawie. Po chwili wstaję i szukam wzrokiem Megan i Huntera.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Kiwam nieśmiało głową i delikatnie chwytam się jego ręki a następnie otrzepuję sukienkę. Boże czuję, że zaraz zwymiotuję, podróże w czasie i dotyk nie za dobrze na mnie działają.
Offline
- Wszyscy są? - pytam pojawiając się tuż po Lei. - To dobrze. - mówię, nie czekając na odpowiedź. - Chodźcie. - mówię i wychodzę zza budynku.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Idę za Saifem. Biorę wdech. Czuję śmierć.
A oni jeszcze nie wiedzą...
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Teraz dostrzegam Huntera i Megan. Patrzę na mury. Lepiej by było, albo pomóc tym ludziom, albi walczyć razem z nimi... Słyszę różnw odgłosy.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
W naszą stronę biegnie żołnierz. - Kim jesteście? - spogląda na nas podejrzliwie. - Kierujemy się w stronę Pragi, jednakże nasze koleżanki potrzebują oddechu. Mogą zatrzymać się u was? - pytam po polsku, a żołnierz odbiega. Po chwili jednak wraca. - Chodźcie. - kiwa ręką na dziewczyny.
Ostatnio edytowany przez Saif (2016-06-04 23:06:26)
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Posłusznie kiwam głową i idę za żołnierzem. Nie tak wyobrażałam sobie tę misję, ale fakt faktem, że pomogę innym jakoś mnie motywuje do działania.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Idę obok Lei za żołnierzem który mówi w dziwnym języku. Tylko spokojnie Megan, dasz radę, za kilka godzin wrócisz do domu i wszystko będzie okej. Tylko się nie rozklej.
Offline
- Hunter, możemy iść? - pytam chłopaka
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Jasne - mówię, powtarzając sobie w głowie historyjkę, którą będę opowiadał w razie pytań. - Prowadź.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Idziemy żwawo przez Warszawę bez większych problemów. Powoli dochodzimy do teoretycznego miejsca spotkania z Jonasem. - Stój. - zatrzymuję Huntera sam stając i wskazuję chłopaka w brązowej skórze. (http://www.polyvore.com/jonas_alan_andr … =199817970) - To Jonas.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Kiwam głową, wypatrując chłopaka.
- Zapomniałem. Problemy z Hitlerowcami. Uda nam się go wyciąnąć przed tym bajzlem?
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Poczekaj. Sam się wyciągnie. - uśmiecham się lekko.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Marszczę brwi.
- To co my tu robimy w ogóle?
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Ależ skąd, sir. - odpowiadam płynnie po niemiecku - Musiałem pomylić drogę. To się więcej nie powtórzy. - niemiec spogląda na mnie sceptycznie. - Co masz w kieszeni? - zaczyna szprechać pod wąsami. Grzebie przez chwilę w kurtce i wyciągam małego, rudego kotka z białą plamką na czole. - Bastian, sir. - wskazuję zwierzę. Niemiec kręcę głową. - Idź. - mówi i odchodzi. Biorę głęboki oddech.
Wish we could turn back time
Offline
Kiedy przychodzimy w końcu do namiotu, zauważam jakieś kawałki bandaży i praktycznie na każdym, prowizorycznym łóżku jest zeschnięta krew. Pytam się jakiejś dziewczyny czy mogę pomóc. Kiwa głową, a ja zaczynam udzielać pomocy.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Chodź, to ty będziesz z nim rozmawiał. - uśmiecham się lekko wrednie.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Podobno nie jestem wystarczająco wygadany - ironicznie przypominam mu naszą rozmowę.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Ale do tej rozmowy nadasz się świetnie. No dalej. Przydaj się na coś. - wiem, że to było wredne, ale trzeba go trochę zmotywować.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Urocze - stwierdzam.
Wychodzę z ukrycia i pewnym krokiem podchodzę do powstańca.
- No no, Andrews. Współdziałamy z wrogiem? - Unoszę brew.
A co mi tam.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Unoszę brwi. - Przyjacielska rozmowa. Co cię tu sprowadza, Hunter? - pytam, głaszcząc kota.
Wish we could turn back time
Offline