Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
- Niechętnie to mówię, ale ty. - Przewracam. - Mamy do ciebie sprawę. - Kiwam na mojego towarzysza. - To jest Saif. Może lepiej niech on ci wytłumaczy.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Wyjmuję zegarek. - Słuchajcie. Jestem już spóźniony. Jeśli nie dostarczę raportu na Pragę w godzinę, będę miał kłopoty. Jeśli chcecie pogadać, to wpadnijcie wieczorem do baru na Mokotowie. To jedyny bar tam, więc traficie bez problemu. A teraz cześć. - chowam kota do kurtki i odbiegam.
Wish we could turn back time
Offline
Bar? W sumie... Czemu nie? Picie z Polakami zawsze było ciekawe. Patrzę pytająco na Saifa, na co on kiwa głową.
- Musimy wracać do dziewczyn.
Sam nie wiem, czemu mówię po polsku. Lepiej się przygotować na wieczór.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Kiwam głową i wracamy do obozu, gdzie zastajemy Leę i Megan. - Kto ma ochotę na wypad do baru? - pytam z uśmiechem
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Pozwoli nam pan pić? - pytam i nawet udaje mi się uśmiechnąć.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Wypad obowiązkowy, tak dodam. Nie macie wyboru - mruczę.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Jeżeli nie schlejecie się w trupa i będziecie w stanie wrócić do Akademii, to tak. - mrugam do niej - Tylko ani słowa wiedźmie Monterose.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Jezu CO?! Wytrzeszczam oczy i przełykam ślinę.- Jak to wypad do baru?- pytam cicho.
Offline
- Normalnie. Musimy iść. - uśmiecham się. Nareszcie trochę wolności. Co za ironia.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Kiwam głową i udaję się chłopakami.
Ostatnio edytowany przez Lea Anucio (2016-06-05 00:02:52)
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Szybko znajdujemy bar. Mały obskurny budynek o drewnianych drzwiach, pełen żołnierzy w różnych stanach upicia.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Akurat schodzę ze sceny. Podchodzę do czwórki w drzwiach i kłaniam się. - Witam panienki. - całuje obie dziewczyny w dłoń. Następnie witam się z mężczyznami. - Macie ponoć sprawę.
Wish we could turn back time
Offline
Uśmiecham się lekko. Po ataku psychonożownika to jakaś miła odmiana. Chociaż gdyby Miguel dowiedział się, że byliśmy w barze... Ale przecież on nie musi wiedzieć.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
- Niech Saif ci wszystko wyjaśni - mówię. - On tu wszystko wie.
A my nie wiemy prawie nic.
Podchodzę do grupki powstańców, pijających kolejkę i dołączam się.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
Uśmiecham się, widząc Huntera choć trochę szczęśliwego. - Nazywam się Saif. - kłaniam się tak jak zwykle to robię. - I chyba musimy porozmawiać. - wskazuję dwa krzesła przy barze.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Idę za Hunterem.
- Masz zamiar dotrzymać obietnicy i nie schlać się? - pytam.
Ostatnio edytowany przez Lea Anucio (2016-06-05 00:11:07)
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Unoszę brwi, ale posłusznie idę za mężczyzną, przyglądając mu się zaciekawiony. - Zamieniam się w słuch. - mówię zamawiając szklankę whisky. Coś czuję, że przyda się coś mocnego.
Wish we could turn back time
Offline
O MÓJ DROGI ŚWIĘTY BOŻE! Czy on mnie pocałował w dłoń. Odsuwam się i robię jeszcze bardziej czerwona. Siadam na jednym z wolnych krzeseł i schylam głowę w dół próbując ustabilizować oddech. Jezu słabo mi i niedobrze jednocześnie. Wiedziałam, że bar to zły pomysł a jeszcze jak dowali się do mnie jakiś podrywacz to całkowicie stracę przytomność.
Offline
Również zamawiam szklaneczkę alkoholu i siadam obok chłopaka. - A więc... - wyjaśniam mu wszystko od początku. Nie wygląda na zaskoczonego. Dopijam alkohol.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Macham tylko ręką na Leę.
- Kim ty w ogóle jesteś? Kompletnie cię nie kojarzę - mówi pijanym głosem jeden z powstańców.
Śmieję się i wypijam kolejnego kieliszka.
- Stefan Pawłowski. Z Woli - odpowiadam. - Przedostałem się z... moją dziewczyną i przyjaciółmi. - Obejmuję ręką Leę i śmieję się głośniej, na samą myśl, że któraś z nich mogłaby nią w ogóle być.
Powstaniec marszczy brwi, po czym unosi kieliszek.
- ZA STEFANA! - Woła.
- ZA WARSZAWĘ! - Dodaję, unoszę kieliszek i wypijam wódkę.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- I twierdzisz, że mam wrócić z wami do 2016? - pytam zupełnie spokojnie, kończąc szklankę.
Wish we could turn back time
Offline
Kiwam głową. - Zgadza się.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- A jeśli tego nie zrobię? - unoszę brwi zaciekawiony.
Wish we could turn back time
Offline
- Nie będę cię zmuszał. - wzruszam ramionami - Możesz zostać.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Kiwam głową i zeskakuje z krzesła. - Muszę powiadomić rodziców i zabrać kilka rzeczy.
Wish we could turn back time
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna