Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Ni ma zdjęcia. To straszne
Wiadomość dodana po 02 min 41 s:
Czuję jej usta na swoim ciele i cicho jęczę. Samochód nagle staje się zdecydowanie za mały, za ciasny... Przyciskam Leę do tapicerki, rękoma szukam brzegu jej bluzki...
Offline
Schodzę nieco niżej, całując brzuch. Obiega mnie dreszcz ekscytacji. Czy to się dzieje naprawdę?
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Nie, na niby:')
Przysuwam się do niej jeszcze bliżej, czuję jej usta na sobie, jej długie nogi dokoła siebie...
A wtedy w mojej głowie formuje się pytanie.
-Lea?
Offline
- Hm? - mruczę.
Na chwilę przestaję go całować i po prostu patrzę na niego.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-Wyjdziesz za mnie?- pytam z uśmiechem
To by było niezłe zakończenie. Takie... zaskakujące.
Offline
- Szczerze mówiąc... znamy się dosyć krótko. Po drugie, to dziwne jeśli Potter będzie ze zmarłą sową. Ale... żyje się w końcu tylko raz, więc czemu nie. - uśmiecham się i przybliżam się jeszcze bardziej w jego stronę.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-To miło- uśmiecham się szeroko- Mówisz, że króto się znamy? Hmm...- zamyślam się- Nie, widzieliśmy się w końcu dwa czy trzy razy. A potem będziemy mieli caaaaałe życie pomałżeńskie, żeby sobie to przemyslec.
Do tego trzeba podejść po prostu logicznie. Jak ja.
Offline
- Masz wszystko zaplanowane? - pytam śmiejąc się. - Studia, ślub, dom, dzieci... Strasznie dużo tego. - stwierdzam.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-Dzieci? Żadnych dzieci...- mówię, znowu ja całując.
Jestem strasznie zmęczony, w sumie nie wiem, dlaczego. Ale koniecznie muszę się położyć.
-Chodźmy może juz spać, sówko...
Offline
Wyglądam przez okno. Jest dosyć ciemno. Bardzo ciemno.
- A potem omówimy szczegóły ślubu? - odwzajemniam pocałunek i kładę się obok chłopaka.
Na początku dotykam palcami jego ramienia, ale potem zamykam oczy i wtulam się w niego.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-Taak... możemy mieć nawet waniliowe krasnoludki na torcie, jeśli tego będziesz chciała.
Obejmuję Leę ramieniem i praktycznie od razu zasypiam.
Offline
- Czekoladowe... - mrużę na chwilę oczy, ale potem od razu je zamykam.
Zasypiam.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Jest ranek. Otwieram oczy, mrugając kilkakrotnie. Gdzie ja do cholery jestem... Odwracam głowę w drugą stronę. Czuję czyjś dotyk na sobie. A... Adrien. Co ja tu robię? Milion myśli krząta mi się w głowie. I czemu on jest bez koszuli? Zaciskam wargi, obejmując się ramionami. Mam ochotę go natychmiast obudzić, ale czekam. Głowa pulsuje coraz to większym bólem. Rady na przyszłość? Nie chodzić do baru.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Mrużę oczy. Gdzieś tak przebija się do mnie kac, ale zawsze miałem w tej kwestii mocną głowę. Mogę się upijac do woli, a rano mieć tylko lekki ból głowy. To bardzo wygodne.
Wtedy wyczuwam ruch jakiś obok mojego ramienia. Ktoś tu jest? Otwieram oczy szerzej, choć światło poranka mnie razi.
Aha.
-Cześć, Lea- znowu przymykam oczy. Mógłbym spać jeszcze z tydzień
Offline
- Cześć, Adrien. - mruczę pod nosem. - Wiesz, czemu jesteśmy w jakimś samochodzie, na jakimś cholernym polu, a ty jesteś bez... koszuli? - przegryzam wargę.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-Mówisz?- spoglądam w dół.- Masz rację- znowu przymykam oczy- Wygodnie się spało?
Wygodnie tu koło niej. Nie mam najmniejszej ochoty, żeby wstawac
Offline
- A żebyś wiedział. - nie wstaję.
Albo nie mam siły, albo po prostu jestem tym wszystkim zbyt zszokowana, żeby wstać.
- Pamiętasz... co tu się wydarzyło? - pytam.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Zastanawiam się przez chwilę.
-Nie, a ty? Wnioskuję, że pewnie też nie- mówię ospale. Mam zachrypnięty głos.
Offline
Kiwam głową.
- Czyli... nie powinnam chodzić do baru. - stwierdzam. - Zwłaszcza jeśli są tam osoby, które - waham się przez chwilę. - znam.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-Nieee... spójrz na to z tej strony: dużo bardziej wolisz być w takiej sytuacji ze mną, niż z jakimś gościem, którego nie znasz. W gruncie rzeczy, jest dobrze. A jeśli zajdziesz w ciążę, dziecko będzie prześliczne- ziewam i podnoszę się na łokciach.
Offline
- Łącznie z twoją skromnością. - przewracam oczami. - Naprawdę, myślisz, że uprawialiśmy seks w samochodzie na jakimś pustkowiu? - to brzmi jak w jakiejś komedii.
Albo lepiej, inna wersja Kac Vegas.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-Jeśli mam być szczery, to wątpię, że przyjechaliśmy tu, żeby recytować wiersze Sylvii Plath- mrugam, bo wciąż nie mam siły otworzyć do końca oczu
Offline
- Wiesz... może to dziwne, ale znacznie wolałabym te wiersze niż być w ciąży. - mówię z ironią. - Nie sądzisz?
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-Tjaaa... Możemy się jeszcze przespać? Znaczy... jeszcze się położyć. Na chwilkę.
Offline
Powinnam stąd iść... Ale, nie wiem gdzie jestem. W dodatku nie mam nawet siły wstać.
- Mhm. Okej. - mówię nieco nerwowo.
Co ja zrobiłam...
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline