Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wiadomość dodana po 53 min 02 s:
Praktycznie wszyscy upadają na ziemię. Wstaję, otrzepuję się z ziemi i czekam na pozostałych.
- Znajdujemy się na terenie zamku Diadona. Są w nim różni sługusi, których trzeba będzie zmanipulować, rycerze i inne osoby, które także są ważne. Musimy ich zmylić i wykraść potrzebne informacje. Za paręnaście minut odbędzie się jakieś święto. Możliwe, że bal połączony z turniejem. Chcecie o coś zapytać? - unoszę brew i patrzę na uczniów.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Kiwam lekko głową, prostując się, żeby diadem nie spadł mi z głowy.
- Czego dokładnie mamy się dowiedzieć? Aktualna lokalizacja Demarcusa. To wiem. Coś jeszcze?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Wyciągnąć jak najwięcej informacji o nim. I tyle. Potem wracamy. - uśmiecham się i razem z uczniami idziemy w stronę Zamku.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Siedzę tuż na wielkim tronie, który znajduje się na podeście. Ludzi coraz więcej. Czas rozpocząć uroczyście ten bal.
- Pomaga Bóg! - Przywitałem wszystkich, wstając z kieliszkiem w dłoni. Odpowiedział mi chór głosów. - Dzisiejsza uroczystość jest najważniejszą dotychczas, gdyż przedstawię wam mój ludu, moją nową żonę, Helenę! - wykrzykuję i podaję dłoń mojej ukochanej, która teraz stoi u mojego boku. - Jestem wielce rad. A teraz bawmy się! - Wypijam wino, a wszyscy idą tuż za moim ruchem.
There were grammatical errors even in his silence.
Offline
- Profesor Diadon bierze ślub z oranżadą. - Śmieję się lekko i poprawiam sukienkę.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
To ten nauczyciel? Zdecydowanie powinienem zacząc więcej sprawdzać przed misją... Co oczywiście nie znaczy, że będę to robił.
Naużycie lat nie widziałem wcześnie na oczy, albo gdzieś mi umknął. Wygląda... dosłownie, jakby go coś przezulo i wypluło. Tak z trzy/cztery razy.
Offline
Kiedy widzę, że osoby zaczynają się rozchodzić, zwołuję ich wszystkich i zaczynam dzielić na grupy.
- Ja, Hunter i Megan to pierwsza grupa. Eileen, Lea, India i Adrien to druga grupa. - odpowiadam najspokojniej w świecie i wskazuję ręką, aby poszli do tłumu.
Ostatnio edytowany przez Miguel Anucio (2016-09-11 22:06:06)
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Podchodzę do profesora i Megan, która wygląda, jakby miała zemdleć.
- Ten wyraz twarzy bardzo pasuje do damy w opałach - mówię.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Dobra! - Staję przy mojej grupie, i kładę dłonie na biodrach. - Jakiś plan?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Może... chodźmy do miejsc gdzie przebywają sługusi? Kuchnia, pralnia... Coś w tym rodzaju. - mówię. - Chyba, że ktoś ma jeszcze jakiś pomysł? - unoszę brew i spoglądam na Adriena, a potem na Indię.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
-Okej, weźmy to na logikę. Kto wygląda na na tyle ważnego, żeby coś wiedzieć?
Wtedy zauważam z boku dziewczynę, której wcześniej nie widziałem.
-Znamy się? - odwracam się w jej stronę
Offline
Przewracam oczami.
- W takim razie, pomieszajmy się w tłumie, bo nie widać żadnych błaznów. - stwierdzam.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Kręcę głową, gdy Lea mówi o kuchni i ignoruję flirt Adriena względem Indii.
- Nie wyglądam na tyle... nie nadaję się na służbę w tym stroju. - Przechylam głowę. - Rozejrzyjmy się.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Nie chodzi o służbę. Znajdźmy najlepiej alkohol i upijmy ich, a potem wszystko nam powiedzą. - odpowiadam. - Tylko, ktoś musi znaleźć piwo, a ktoś jakiegoś sługusa.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Zastanawiam się chwilę
-A ten tam? Stoi na tyle blisko króla, że musi mieć jakieś znaczenie. Ale stara się nie rzucać w oczy. Staroświecki tajniak- unoszę brwi- Eileen, może ty? Wyglądasz na conajmniej hrabiankę, powinnaś go zainteresować.
Offline
- Idealnie wprost nadaję się do misji i do flirtowania.- kręcę głową i zakrywam twarz wachlarzem.
Offline
- Okej... Skupmy się może na znalezieniu kogoś. Megan, dasz radę? Hunter odwracałby uwagę. - spoglądam na nich.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Wzdycham.
- Mogę tam iść. Ale kręćcie się gdzieś w okolicy.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Kiwam głową i staję w niedalekiej odległości, udając, że szukam czegoś. Cały czas patrzę na Eileen. Trzeba znaleźć alkohol, a póki co nigdzie go nie ma.
- Masz pomysł, gdzie mogło by być jakieś piwo, Sherlocku? - pytam Adriena.
Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Offline
Kiwam głową.
- A pan co będzie robił? - Pytam.
You're goddamn right I'm bitter. Sometimes we have to face things on our own.
Offline
- Co miałabym konkretnie robić?- unoszę brew.- Napeawde nie nadaje sie do flirtów.- wzdycham.
Offline
- Nie sądzę. - odpowiadam w stronę mężczyzny. Pierwszy raz go widzę na oczy. Powoli zaczynam się kierować w stronę tłumu zebranych tu ludzi.
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Offline
- Postaram się także odwracać uwagę. Ważne jest to, żeby uważali nas za miejscowych. Musimy mieć jeszcze pomysł, w jaki sposób wydusimy z niego informacje. - odpowiadam. - Megan, udawaj damę w opałach. Bądź taka jak jesteś. Pokaż im, że się boisz. - uśmiecham się uspokajająco do dziewczyny.
Ostatnio edytowany przez Miguel Anucio (2016-09-11 22:23:00)
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
- Do nikogo sama nie podchodzę.- mówię cicho
Offline
- W takim razie, pójdę z tobą. - stwierdzam. - Widzisz tego tam z boku? On wygląda na tego, który uratowałby damę z opałów. - idę z nią w stronę mężczyzny i patrzę przy okazji na Huntera.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline