Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
Biblioteka obejmuje księgi z różnorakich zakresów, od mitologii poprzez aktorstwo, aż do medycyny. Egzemplarze pochodzą z różnych epok, niektóre są nawet pisane ręcznie! Niestety, z książek można korzystać tylko w bibliotece i teoretycznie nie można ich wypożyczać.
You make my heart feel like it’s summer
When the rain is pouring down.
Offline
Siadam pod półką w jednym z najbardziej oddalonych krańców biblioteki. Upijam łyka wody i biorę tabletkę. To był męczący dzień. Przynajmniej nikogo nie ma i mogę w końcu mieć grobową minę niczym Hunter. Opieram głowę o półkę i słucham ciszy panującej w bibliotece. Wdech. Wydech. Zaraz przejdzie.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Wchodzę bezszelestnie do pomieszczenia, a Fadi i Shahnaz lecą w głąb. Zatrzymuję się przy dziale ze zwojami starożytnymi. Wyjmuję jeden z nich, pisany przez ojca. Mimo tysięcy lat, wciąż ma charakterystyczny zapach atramentu. Siadam po turecku pod ścianą i gwiżdże ma zwierzęta, te jednak się nie pojawiają.
Ostatnio edytowany przez Saif (2016-05-30 22:10:41)
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Wchodzę do biblioteki i działu "lektury". Już wiem czego nie dawać uczniom do czytania. Musi być niezbyt długie i oczywiście ciekawe. Wzdycham i zaczynam chodzić pomiędzy półkami.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Zamieram, gdy pantera biegnie w moją stronę, jednak nie atakuje mnie. Wiedziałam, że jest wytresowana, jednak nie potrafię opanować tego przeczucia, że jednak to zrobi. Razem z nią podlatuje Shahnaz. To mnie jakoś uspokaja. Przechylam lekko głowę i wystawiam rękę, którą sokół ignoruje i ląduje na ziemi.
- I ty Brutusie przeciwko mnie? Super - mruczę pod nosem.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Ponownie gwiżdże na zwierzęta, te jednak się nie pojawiają. - Fadi, Shahnaz 'ana. Marrat 'ukhraa. - wołam ich po arabsku. Jednak nie przybiegają. - Alhayawanat laena - klnę pod nosem i wstaję. Zaczynam ich szukać.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Podnoszę głowę, gdy słyszę głos Saifa. Przechylam lekko głowę.
- Eee macarena - mówię szeptem. Przyglądam się zwierzętom. - A wy czego się pana nie słuchacie?
Czy to tylko wrażenie, czy sokół spojrzał na mnie jak na idiotkę?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Wade 'anfusakum I daeuti. - wydaje zaklęta komendę. Nareszcie się pojawiają. - 'Ayn kuntum? - pytam, a oni spoglądają na mnie niewinnie. Fadi łapie mnie za dół koszulki i ciągnie gdzieś. - Bihudu'. 'Ana qadim.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Na zdrowię? - Unoszę brew nieco rozbawiona. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdybym rozumiała o co chodzi.
Znowu opieram głowę o półkę i gapię się w sufit.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Zauważam... Eileen, tak? Kładę dłonie na udach i skłaniam się w pół. - Przepraszam, że przeszkadzam.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Słyszę jakieś dźwięki, więc postanawiam się dowiedzieć kto za tym stoi. Podchodzę bliżej. Okazuje się, że to tylko Saif.
Sometimes u can't make it on your own.
Offline
Odsuwam głowę od szafki. O mat ko. Te leki dają kopa. Ale na ból nie pomagają. Przywdziewam uśmiech numer sześć... albo siedem.
- Nic się nie stało - mówię pogodnie, choć mam wrażenie, że zaraz eksploduję. - Wiem, że ciężko jest upilnować zwierzęta.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Niestety. Ta dwójka potrafi być wyjątkowo... rozbisurmaniona. Almakriun sayiya. - kręcę głową, karcąc tą dwójkę. Spoglądają na mnie rozumnie. Uśmiecham się lekko. - Chyba ci przeszkadzam.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Nie. - Kręcę głową, nadal durnie wyszczerzona. - Szukałam tylko spokojnego miejsca. A dość ciężko o nie w Akademii. - Śmieję się lekko. - Jest w porządku - mówię chyba bardziej do siebie.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- A jednak ci przeszkadzam. - zauważam łagodnie. - Możesz to śmiało powiedzieć mi prosto w twarz. Nie należę do tych, co się obrażają.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Nie - mówię uparcie, mocniej akcentując te słowo. - Trochę mnie głowa rozbolała, ale już przechodzi. Nie przeszkadzasz mi.
Dziwnie do profesora mówić na "ty". Nadal nie mogę się przestawić.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Skoro tak uważasz. - siadam po turecku na ziemi kilka metrów od niej.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Wypadałoby coś powiedzieć. Tylko co?
- Z jak wielkim złem się mierzymy? - Pytam po prostu. Skoro i tak nie wiem, co mówić, to przynajmniej dowiem się czegoś pożytecznego. - Skoro cała nasza dwunastka jest potrzebna, do pokonania jednego człowieka... - Przechylam lekko głowę.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Wzdycham. - Demarcus. Ciężko cokolwiek o nim powiedzieć. Ma zbyt wiele twarzy. I jeden słaby punkt dla każdej z nich. Niestety. Punkt ten zaginął.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Zaginął słaby punkt? - Zastanawiam się przez chwilę. - No to mamy niepełną układankę. W jaki sposób go pokonamy?
Upijam łyka z butelki wody. Kiedy to zacznie działać?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Odnajdziemy go. - zamykam oczy - Nie mamy wyjścia. Jeśli chcemy pokonać Demarcusa, musimy odnaleźć jego słaby punkt ponownie.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Odnajdziemy go? - Unoszę brew, ale nadal się uśmiecham. To już jest męczące. Poważnieję. - Ciekawe. Ale chyba powinniśmy wiedzieć kogo lub co mamy odnaleźć. Musimy znać swojego wroga i jego słabości, prawda?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Dokładnie wiem, kogo musimy znaleźć. Nie wiem jedynie, gdzie szukać. - kręcę głową. - Leondre Tavis.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Krzyżuję ręce przed sobą.
- Ale my też musimy cokolwiek wiedzieć. Praktycznie nic nam nie mówicie, poza tym, że jakiś gościu podpalił Londyn w 1666 i teraz powrócił. Mamy ryzykować swoim życiem, nie wiedząc nawet, z kim walczymy? - Jestem już tym zmęczona. A to dopiero początek. - Leondre Tavis. Jakaś jego rodzina czy co?
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Jego syn. Jedyna rzecz, której pragnie bardziej niż władzy. Trzeba go znaleźć. Niestety nie będzie to łatwe. Sam go ukryłem. A potem wymazałem sobie pamięć.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline