Krąg 12 podróżników w czasie zaprasza do wspólnej przygody
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Słaby pomysł - stwierdzam ze słabym uśmiechem. - Ale znajdziemy go. - Wzruszam ramionami. - Każdy pozostawia jakieś ślady.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Zależy od tego, pod czyją opiekę go oddałem. A obawiam się, że pod najlepszą. Ale znajdziemy go. Musimy.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Przewracam oczami i uśmiecham się lekko.
- Typowy Rip Hunter. Za niedługo jeszcze niech się okaże, że w tej wyprawie jest drugie dno, to już w ogóle.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Unoszę brwi. - A nawet gdyby było, to co?
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- To wtedy ja się wycofuję, bo nie chcę być pionkiem w twojej grze. - Uśmiecham się i podnoszę się z ziemi. Lekko się chwieję, ale przytrzymuję się półki. Jest w porządku. - A teraz chyba pójdę do pokoju. Świat mi się trochę kręci. - Śmieję się.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
- Fadi. 'Ana. - pantera podbiega do mnie posłusznie. - Złap się jego karku. Dopilnuje, żebyś się nie przewróciła.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
- Dziękuję, ale dam sobie radę. To tylko głowa - mówię.
Zaczynam człapać powoli w stronę drzwi, ale ta pantera za mną idzie. Wzdycham i w końcu niepewnie łapię zwierzę za kark. Może faktycznie to lepszy pomysł.
Just smile and say you're fine, nobody really cares anyway.
Offline
Kiwam głową i wracam na swoje wcześniejsze miejsce. Siadam po turecku i sięgam po zwój. - Gdzie się ukrywasz, Leondre? - pytam sam siebie, a Shahnaz siada mi na ramieniu.
They say before you start a war, you better know what you're fighting for.
Offline
Szybko znajduję wielką bibliotekę, a jeszcze szybciej dział z kronikami wojennymi. Biorę grube tomiszcze i szukam szesnastego sierpnia '44 roku. Gdy już znajduję odpowiednią stronę, siadam na pufie po turecku, a Bastian układa mi się w zgięciu nogi i zasypia. Zaczynam czytać.
Wish we could turn back time
Offline
Weszłam z biblioteki do biblioteki rozmawiając przez telefon z upierdliwą ciotką z Francji.- Nie, ciociu. Nie mam chłopaka i nie zamierzam mieć.- mówię płynnie po francusku przechadzając pomiędzy alejkami, zatrzymuję się w alejce z kronikami wojennymi, gdy słyszę słowa ciotki.- Ciociu błagam, nie znajdziesz mi chłopaka na siłę, i nie interesuję mnie twój sąsiad Sebastien.- mówię błagalnym tonem.
Offline
Unoszę brwi. Niewiele rozumiem. Głównie. "Znajdziesz mi chłopaka" i "Interesuje mnie twój sąsiad Sebastien". Parskam śmiechem. Zamieram, czytając drugiego października '44. - Powstanie upadło, Bastian. - mówię ze łzami w oczach. Ocieram je jednak szybko i czytam dalej.
Wish we could turn back time
Offline
Odetchnęłam z ulgą gdy ciotka sie rozłączyła i schowałam telefon do kieszonki. Boże nawet mnie ta kobieta potrafiła wyprowadzić z równowagi.Oparłam sie o regał z książkami i spojrzałam na chłopaka który z nami powrócił z misji, ciekawe czemu sie śmiał.
Offline
Szybko kończę pierwszą kronikę i pobierznie przeglądam drugą. Nie różnią się zbytnio. Sięgam więc po książkę z czasów powojennych. Bastian zeskakuje mi z kolan i zaczyna krążyć po okolicy.
Wish we could turn back time
Offline
Podbiega od śliczny mały kotek. Uśmiecham sie do niego i biorę go na ręce a następnie zaczynam głaskać. Zdecydowanie lepiej sie dogaduje z zwierzętami niż ludźmi.
Offline
Przyglądam się przez chwilę Bastianowi, po czym wracam do lektury. - Komunizm to jakieś bagno. - mruczę pod nosem.
Wish we could turn back time
Offline
Pogłaskałam jeszcze raz kotka i spojrzałam na właściela. No dalej Megan dasz radę, spróbuj zagadać, najwyżej uciekniesz jak zwykle. Przełknęłam śline i sie odezwałam cicho.- Słodki kotek.- powiedziałam cicho.
Offline
- Dziękuję, panienko. - z przyzwyczajenia odpowiadam po polsku. Jako, że książki które wybieram są krótkie, ale treściwe, szybko kończę kolejną.
Wish we could turn back time
Offline
Marszczę brwi.- Nie rozumiem.- mówię i kręcę głową.
Offline
- A tak. Przepraszam. Powiedziałem: Dziękuję, panienko. - odkładam książkę na półkę, zastanawiając się, co wziąć tym razem.
Wish we could turn back time
Offline
- Proszę. Madame Montrose będzie bardzo zadowolona poziomem pańskich manier.- powiedziałam i uśmiechnęłam sie nieśmiało.
Offline
- Jak rozumiem takie zachowanie nie jest normalne w XXI wieku? - pytam, sięgając po jakiś losowy tytuł.
Wish we could turn back time
Offline
- Niestety nie.- kręcę głową i wzdycham.
Offline
Milknę i ponownie siadam, tym razem na ziemi pod regałem. - Usiądź, proszę. - wskazuję wolną pufę.
Wish we could turn back time
Offline
Siadam na wskazanej pufie i wygładzam spódniczkę. Spokojnie Megan dobrze ci idzie. Jak inni mogą normalnie gadać z chłopakami to i ty dasz radę. Biorę głęboki wdech i wydech.- Jak nazywa się twój kotek?- pytam niepewnie.
Offline
- Bastian, panienko. - przewracam stronę.
Wish we could turn back time
Offline